sobota, 25 marca 2017

Wilczy apetyt, jedzenie u kogoś w domu?


Cześć Fitnessiaki!

Jak to u Was jest z dietą kiedy wychodzicie ze swojego domu, gdzie staracie liczyć się kalorie i wyrzucić biały cukier i sól? Wariujecie i idąc na obiad do babci bierzecie swoje pojemniki z kurczakiem i ryżem? Czy po prostu jecie ale z umiarem? No właśnie - jak to jest? Czasami dostaje takie pytania co robić w takich sytuacjach, czy brać te pojemniki, czy jeść jedzenie u kogoś jak to rozegrać aby nie urazić gospodarza? Nie oszukujmy się ja np. jestem niczym moja babcia i jak ktoś nie chce zjeść czegoś przygotowanego przeze mnie to odbieram to jako cios prosto w serce i pomimo chęci foch mnie trzyma długo, no cóż... Moje dietowanie to długi proces bo trwa ono już teraz... hmm 4 lata? Nie zrozumcie mnie źle, ja  te 4/5 lat nie odchudzam się aby schudnąć po prostu dietowaniem nazwałam chęć utrzymania obecnej wagi czyli ŻYCIE :-)




Ja osobiście idąc do kogoś w gości NIGDY nie brałam swojego jedzenia, zawsze starałam się wybierać "lepsze zło" zjeść mięso zamiast ziemniaków, albo i nawet tego jednego ziemniaka oblanego tłuszczykiem - a co? Ale nigdy nie miałam, obaw żeby odmówić słodkości. I naprawdę nie rozumiem osób które ambitnie jeżdżą w gości ze swoim pudełkiem, naprawdę nie rozumiem bo od jednego innego obiadu jeszcze nikt nie utył NO CHYBA, ŻE ktoś przygotowuję się do zawodów sylwetkowych, czy jakichkolwiek zawodów to wtedy wiadomo że musi trzymać michę 100% i jest to traktowane jako jego praca i takie osoby muszą to robić i takie osoby rozumiem, ale dzisiaj skupiam się na takich "friikach" jak ja i Ty!  A więc uwierz mi nic Ci się nie stanie jeśli zjesz coś u kogoś z umiarem i z rozsądkiem, bo rozsądek jest tutaj bardzo ważny ...



I trzeba w sobie zachować spokój aby nie rzucić się na te inne jedzenie i wepchnąć w siebie ogromnych ilości. Piszecie do mnie, że jeżeli sobie pozwolicie na (przykładowo) jednego pączka to nie umiecie przestać jeść dopóki nie zjecie wszystkich, i przyznam Wam się do czegoś JA TEŻ CZASEM TAK MAM! Jeżeli mam w domu czekoladę/ptasie mleczko/ bagietkę czosnkową i zjem kawałek myślę sobie -OK starczy na dziś- odchodzę od szafki i wracam i jem i jem i jem aż zjem wszystko potem mam ogromne wyrzuty sumienia i najchętniej bym się tego pozbyła ale( klik )... jak się jest miękkim to trzeba spiąć dupę i walczyć ze sobą aż się tego pozbędziemy. Teraz takie ataki wilczego głodu miewam raz na jakieś pół roku ale mam na nie sposób NIE TRZYMAM W DOMU TAKICH RZECZY KTÓRE MNIE KUSZĄ! I znowu odbiegłam od tematu, ale zapamiętajcie

"od jednego pączka* raz na miesiąc dupa Wam nie urośnie "




A co mam na sobie? Koszule od | ROMWE |
Koszula - | K L I K |



7 komentarzy:

  1. Wow jestem pod wrażeniem tego co osiągnęłas!
    Ja również mam wiele do zrzucenia..
    Przed ciąża ładnie schudłam a po porodzie przytylam jeszcze bardziej...

    + dodaje do obserwowanych :)
    Co powiesz na wspólną obserwacje??


    http://zanett01.blogspot.co.uk/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam jak jestem u kogoś w znajomych to dopiero coś zjem, kiedy coś zaproponują, ale tak to nie rzucam się na kogoś jedzenie, choć często bywam głodna ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna koszula :) Ja od tygodnia ograniczam słodycze i rożne świństwa bo okazało się ze nie dopinam siew wiosennych spodniach!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulację sukcesu, Dalej tak trzymaj. Ja nigdy nie brałem jedzenia do jechania w gości. Chociaż nie raz wracałem do domu głodny. Świetny post, obserwuję i komentuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, gratuluję!
    Pięknie wyglądasz!
    http://ysiakova.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz dużo dla mnie znaczy, jednak jeśli masz ochotę mnie obrażać to odpuść sobie :-)